wtorek, 9 grudnia 2014

Czytanie w myślach czyli zupa marchewkowa z tahini i sumakiem

























Mamusiu, nie wiesz może co ja wyrzuciłam do śmieci?

Dla ułatwienia dostałam dodatkową informację, że była to najprawdopodobniej przyprawa, miała ciemno czerwony kolor i brak na niej było jakichkolwiek opisów.
Biorąc pod uwagę, że ja stałam w swojej kuchni a Dziecko w swojej, oddalonej o 1548 km, były marne szanse, że zgadnę cóż to za cudo wylądowało w koszu.
Rozmowa płynęła w kierunku tematów przedświątecznych a ja spokojnie obierałam marchewkę.
Słuchawki w uszach to piękny wynalazek. Obie ręce ma się wolne. Machałam więc obieraczką i nic nie przeszkadzało mi w konwersacji.
Zaplanowałam zupę marchewkową, bo dyniową już przetestowałam we wszystkich wariantach.
Bardziej byłam skoncentrowana na rozmowie niż na dobieraniu składników.
Kiedy marchewka z całą resztą została już zmiksowana przyszedł czas na nadanie jej charakteru.
I tu następuje moment zwrotny, który zahacza o telepatię.
Wyjęłam pastę sezamową, bo tej kombinacji z marchewką jeszcze nie próbowałam a dla podkreślenia wschodniego charakteru zupy sięgnęłam po słoiczek z sumakiem.
Oczywiście cały proces był głośno komentowany.
Na dźwięk słowa „sumak” Córka (jej drugie imię to „Dlaczego”) zapytała o szczegóły.
Kiedy opisywałam kwaskowate włókienka ciemno wiśniowego koloru, po drugiej stronie słuchawki usłyszałam: „już wiem, co wyrzuciłam. To był sumak.”
Nie mówcie, że myśli nie mają mocy sprawczej. Z 54 słoików przypraw w szafce, ja wybrałam akurat tę jedną jedyną, którą druga strona miała na myśli.
Nieprawdopodobne.




Zupa marchewkowa z tahini i sumakiem

1 kg marchewki
3 łyżki tahini
pół łyżeczki sumaku (to tylko dodatek; zupa bez niego też smakuje rewelacyjnie)
1 litr bulionu
1 cebula
1 ząbek czosnku
pół łyżeczki cukru
1 łyżeczka soli (jeżeli bulion jest doprawiony, używajcie soli wstrzemięźliwie)
pół szklanki mleka lub kremówki

Obieramy cebulę, czosnek i marchewkę. Kroimy na kawałki i na łyżce oliwy smażymy pokrojone warzywa. Po kilku minutach dolewamy bulion i gotujemy aż marchewka nie stanie się miękka.
Wtedy zdejmujemy garnek z pieca i miksujemy zupę na krem. Pamiętajcie o ostrożności, bo gorąca zupa to materiał zbliżony do wybuchowego (zwłaszcza w parze z blenderem).
Do zmiksowanej zupy dodajemy pastę sezamową i sumak. Miksujemy raz jeszcze i dolewamy śmietanę lub mleko. Mieszamy i doprawiamy (jeśli trzeba) solą.
Możemy ją podać z chipsami z pietruszki lub grzankami.






Nawet jeżeli zrobiłam tę zupę przypadkiem, to oby więcej takich przypadków.

Smacznego

13 komentarzy:

  1. oryginalny przepis na zupę krem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wyglada rewelacyjnie ,ależ musi smakować

    OdpowiedzUsuń
  3. Musismakować oblędnie, tak samo jak wyglada super.Ja już czuję jej zapach...Pozdrawiam serdecznie:))Mam nadzieję, ze moj mail do Was dotarł.Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też pozdrawiam cię bardzo i przepraszam za gapiostwo:))

      Usuń
  4. Piekny pomysl na zdjecia. Bo zupa marchewkowa, to wiadomo - zawsze piekny pomysl. A z tym sumakiem to niezla historia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ciasteczko. Może coś ci wiadomo o wyrzuconym sumaku;)))

      Usuń
  5. Takiego kremu z marchewki jeszcze nie jadłam, koniecznie muszę spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczciwie polecam. Smakuje bardzo:)))

      Usuń
    2. Zrobiłam, wyszła boska. C. powiedział, że to najlepsza zupa, jaką mu ugotowałam :)

      Usuń
    3. To dopiero! Cieszę się ogromne:))

      Usuń
    4. To dopiero! Cieszę się ogromne:))

      Usuń